Miałam ambitne plany na zimę, ale… życie potrafi zweryfikować w praktyce wszelkie nasze wcześniejsze założenia. Co się odwlecze, to jednak nie uciecze. Warto o tym pamiętać. Przyjdzie więc czas, gdzieś w między czasie, na słów kilka o tym co w roślinach piszczy. Żeby nie było, że zima została zmarnowana zupełnie – to w tym czasie, choć nie pisałam nic tutaj, kupiłam kilka książek. Książki mają to do siebie, że zdecydowanie łatwiej ocenić ich jakość niż ma to miejsce w odniesieniu do witryn internetowych. Owszem, kupiłam kilka „bubli”, ale też i kilka ciekawych egzemplarzy, a już kolejne czekają na zastrzyk gotówki.
Tym czasem mamy przedwiośnie.
Warto wiedzieć, że na naszym obszarze geograficznym, wiosnę podzielono na trzy etapy, tj.: przedwiośnie, pierwiośnie i wiosnę właściwą. Tym co charakteryzuje nadejściu przedwiośnia są kwitnące leszczyny, wawrzynek wilczełyko, podbiał oraz lepiężnik. Przedwiośnie stanowi więc okres zawiązywania się kwiatów u najwcześniejszych gatunków zielnych oraz drzew i krzewów kwitnących jeszcze przed ulistnieniem [1]. Jednak obok kwiatów męskich leszczyny, mamy jeszcze kwiaty (kotki) olszy i wierzby. Przedwiośnie to też czas na korę.
W sposobie pozyskiwania kory od blisko stu lat nic się nie zmieniło: „Korę zbierać należy na wiosnę przed rozwinięciem się liści, gdyż w tym okresie daje się ona łatwo oddzielić od walca drzewnego. Do zbierania kory wybiera się tylko młode 1— 3 letnie pędy przybyszowe oraz gałęzie, i wycina je, a następnie z tych gałęzi i pędów ścina się korę za pomocą klina drewnianego, kościanego itp. w postaci długich rynienek. Zbiór kory z gałęzi i pędów nieściętych t. j. tkwiących w drzewie macierzystem jest niedopuszczalny, ze względu na choroby i wymieranie całych krzewów, które chociażby częściowo pozbawiono kory.” [2]
Oczywiście kwiaty i kora, to nie jedyne surowce zielarskie pozyskiwane o tej porze roku. To nadal czas na żywice. Tym co jest teraz unikalne, to soki drzew. Najbardziej popularne to oskoła i sok klonowy, który po odparowaniu znamy jako syrop klonowy Tak, to ich czas, ale warto dobrze się zastanowić jak je pozyskać, i czy warto to zrobić, aby nie zaszkodzić drzewom.
To tylko początek wiosny. Zdecydowanie teraz częściej będę tu wracać. Warto więc zaglądać. O czym napiszę następnym razem. Hm. Zapraszam za kilka dni – sami się przekonacie.
[1] – Internetowy Biuletyn Bieszczadzkiego Parku Narodowego 19/3/2011
[2] – „Polskie zioła” czasopismo poświęcone propagandzie zielarstwa Nr. 4 rok 1935 (jagiellońska biblioteka cyfrowa)